kbls kbls
183
BLOG

Prawo równe dla wszystkich

kbls kbls Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Dzisiaj postanowiłem rozwikłać zagadkę dyrektora Czyżniewskiego i tego, czy dostanie on zakaz stadionowy, czy też awantura z kibicami i ochroną ujdzie mu płazem. Może nie jest to jakieś wyrafinowe dziennikarstwo śledcze, ale dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy...

Tekst powstał dla serwisu zpierwszejpilki.pl

Zachowanie dyrektora sportowego Arki Gdynia, Andrzeja Czyżniewskiego stało się przedmiotem wielu sporów. Przypomnijmy, iż kontrowersyjna sytuacja, która wydarzyła się po meczu nadmorskiego klubu ze stołeczną Legią, dotyczyła rzekomego obrażania kibiców oraz niewykonywania poleceń ochrony przez 57-letniego działacza. Rozgorzała dyskusja, czy takie zachowanie nie powinno zostać odpowiednio ukarane – kibice, jeśli zdecydują się przeciwstawiać poleceniom ochrony oraz będą używać słów powszechnie uważanych za wulgarne, muszą liczyć się z możliwością otrzymania dwuletniego zakazu stadionowego oraz wysokiej grzywny. Czy podobne konsekwencje mogą spotkać Czyżniewskiego? Postanowiliśmy zapytać o całą sytuację ekspertów - Dariusza Guzikowskiego, który jest dyrektorem ds. bezpieczeństwa w Arce Gdynia oraz rzecznika prasowego gdyńskiej policji, aspiranta sztabowego Sławomira Guza.

- Przede wszystkim należy pamiętać, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych dotyczy widzów takowej imprezy. - już na wstępie zaznaczył Dariusz Guzikowski. - Przepisy w niej zawarte wiążą się z regulaminem obiektu oraz regulaminem samej imprezy masowej. Dyrektor Czyżniewski był zaś nie uczestnikiem, ale jednym z organizatorów meczu, dlatego też nie może podlegać karom przewidzianym dla widzów. - podkreśla działacz Arki. Jego kolega z klubu mógłby mieć poważny problem z uwagi na artykuł 54. ustawy, brzmiący „kto nie wykonuje polecenia porządkowego, wydanego przez służby porządkowe lub służby informacyjne, podlega karze grzywny nie niższej niż 2 000 zł”, a także podpunkty b i c punktu 2 w paragrafie 5 regulaminu imprezy masowej na Arce. Podpunkty te jasno i klarownie określają, iż: „zabrania się na meczu używania obraźliwego słownictwa oraz nawoływania do waśni”. Dyrektor Czyżniewski mógłby mieć problemy, ale mieć ich nie będzie.

- Wobec organizatorów widowiska, jak i wobec piłkarzy, trenerów czy członków zarządu, nie można wyciągać konsekwencji przewidzianych w ustawie o bezpieczeństwie, bowiem te wszystkie osoby podlegają jurysdykcji Komisji Ligi, która zresztą z całą stanowczością karze podobne incydenty. - przypomina Guzikowski, który wszelkie niuanse przepisów ma doskonale opanowane z uwagi na pełnioną funkcję. Dyrektor przywołuje także ostatni głośny przykład trenera Kafarskiego, który został ukarany za fotografię ze świnką w barwach gdyńskiej Arki.  - Tak samo jest zresztą z piłkarzami, gdy któryś zachowa się nieodpowiednio. Na meczu jest przecież także delegat i obserwator PZPN, którzy opisują w swoich raportach wszelkie wydarzenia mogące zwrócić uwagę Komisji Ligi. - wyjaśnia działacz Arki, ostatecznie rozwiewając wątpliwości dotyczące zakazu stadionowego, jaki otrzymałby dyrektor, gdyby zdjął plakietkę organizatora i stał się „szeregowym” widzem. Zakaz w rachubę nie wchodzi, lecz kara finansowa – jak najbardziej. Komisja Ligi zajmie się zapewne całą sprawą, a znając ich taryfikację, cały interes będzie kosztował Czyżniewskiego mniej więcej tyle, ile podobne zachowanie mogłoby wynieść zwyczajnego kibica. Różnica polega jedynie na zakazie stadionowym – jedynie, albo raczej aż. Dla fanatyka dwuletnia rozłąka z drużyną to bowiem istna katorga.

Jak zaś na incydent zapatruje się gdyńska policja? Jest ostrożniejsza w osądach. Wprawdzie ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych w tym wypadku nie jest wyznacznikiem, jednak wciąż obowiązuje przecież zwyczajne prawo karne, w którym jasno określone są m.in. kary za wulgaryzmy w miejscu publicznym, czy tzw. publiczne znieważanie.

- Prowadzimy aktualnie czynności mające na celu ustalenie, czy doszło do złamania prawa. - komentuje sytuację aspirant sztabowy Sławomir Guz, rzecznik gdyńskiej policji. - Odczytujemy zapis video ze spotkania, nasz wydział dochodzeniowy zajmuje się tą sprawą i sądzę, że niebawem otrzymamy pierwsze efekty ich pracy. Jeśli chodzi o możliwość ukarania dyrektora zgodnie z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych, raczej nie przewidujemy takiej możliwości. Ustawa reguluje jedynie kary za niewłaściwą działalność spikera, nie wspominając nic o dyrektorach. - wyjaśnia rzecznik. - Pamiętajmy także, że swoją własną karę może wymierzyć PZPN, czy Komisja Ligi, takie przypadki już w przeszłości się zdarzały. – zaznacza. - Aktualnie nie prowadzimy jednak żadnego postępowania przeciw panu Czyżniewskiemu, ale skupiamy się na odczytaniu materiału dowodowego. Po jego analizie będziemy się zastanawiać czy i ewentualnie w jaki sposób ukarać działacza Arki. - puentuje Sławomir Guz.

Jak więc prezentuje się cała sytuacja? Czyżniewski kary pewnie nie uniknie, lecz będzie to zwyczajowa nagana w postaci grzywny wynoszącej kilka tysięcy złotych, którą wymierzy i wyegzekwuje Komisja Ligi. Policja sprawą raczej się nie zajmie, choć przecież nader ochoczo wyłapuje wszystkich kibiców używających jakichkolwiek wulgaryzmów, na przykład podczas manifestacji, choć ostatnio również podczas meczów. Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych jasno określa - „co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie”. Ciężko jednak mieć tu do kogokolwiek pretensje – braki w prawie nadrabia jak umie właśnie wspomniana komisja poprzez system kar za przewinienia organizatorów czy piłkarzy. Wątpliwości mogą się pojawić dopiero przy analizie zachowania policji, która wulgaryzmy wśród kibiców nagradza wyjątkowo surowo, gorliwie i sumiennie. Czy dyrektora sportowego Arki również nie ominie karząca ręka organów ścigania? Dowiemy się wkrótce.

kbls
O mnie kbls

Bez wątpienia rozkochany w Łodzi i futbolu, coraz mocniej wierzący w możliwość przemian, zlokalizowany i zadeklarowany na prawym skrzydle. Popisujący dla różnorakich portali, studiujący, niepalący.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości